Czas jakiś Arvedui krył się w pieczarach dawnych kopalń krasnoludzkich w odległej części gór, lecz wreszcie głód zmusil go do szukania pomocy u Lossothów, Śnieżnych Ludzi znad Zatoki Forochel*.
- Jest to dziwne, nieprzyjazne plemię, szczątki ludu Forodwaith, Dawnych Ludzi, nawykłych do ostrych mrozó w królestwie Morgotha. Jakkolwiek kraj ten oddalony jest ledwie o sto staj od Shire'u, panuje tam srogie zimno. Lossotowie budują sobie domy ze śniegu i podobno umieją biegać po lodzie na przytwierdzonych do podeszew kościanych łyżwach, uzywają tez wozów bez kół. Większość ich mieszka na niedostępnym Przylądku Forochel, zamykającym od północy ogromną zatokę tej samej nazwy; często jednak koczują na południowych wybrzeżach Zatoki u stup gór
Statek wiele dni płynął walcząc z przeciwnym wiatrem, aż wreszcie zawinął do Forochel i żeglarze zobaczyli z daleka ognisko, które tułacze rozpalili i stale podtrzymywali z niemałym trudem. Lecz zima owego roku długo nie wyzwalała wód ze swych okowów i chociaż zaczął się jest marzec, Zatoka na znacznej przestrzeni pokryta była przy brzegu lodem.
Czy Śnieżny Człowiek miał dar przeczuwania niebezpieczeństw, czy też przypadkiem, w każdym razie okazało się, ze radził dobrze, zanim bowiem wypłynęli na pełne morze, zerwała się wielka burza i wichura, niosąc śnieżną zamieć z północy i spychając okręt spowrotem na lód, który spiętrzył się wokół niego.
|
|